Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kamil'o
Ukochany MG
Dołączył: 21 Sty 2008
Posty: 133
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wessex
|
Wysłany: Wto 0:34, 23 Wrz 2008 Temat postu: Roy "Dead" Mcdread |
|
|
To się nie mogło inaczej zakończyć.
"Zbliżcie się i posłuchajcie mnie, w imię Theusa! Niech ma opowieść będzie przestrogą dla wszystkich, którzy w codziennej wędrówce nie kierują się słowami proroków i świętą wiarą w Pana naszego i Stwórcę, lecz zwracają się w stronę obmierzłych guseł i zgniłej wiary w marny ludzki umysł!"
Ocho, znowu klecha będzie o mnie gadał...
"Opowiem wam teraz o pewnym człowieku, który zboczył z prostej ścieżki prawdy, skuszony wizją potęgi oraz zaślepiony przez własną dumę i nienawiść."
Nie zapominaj o bólu.
"Niech was nie zmyli, że pochodził on z daleka. Niech wam się nie wydaje, że skoro urodziliście się w Castille, herezja i kacerstwo nie grożą wam. Podszepty Legionu i jego sług zagrażają sercom wszystkich ludzi. Mroczne Potęgi rzucają swe plugawe ziarno na lewo i prawo – siłą rzeczy trafia ono niekiedy na podatną glebę...”
No proszę, znowu zebrał się pokaźny tłum wokół tego oszołoma. Cały plac zapełnili. Ech, marzy mi się, że kiedyś ludzie w niedzielne wieczory będą chodzić dla rozrywki na przykład na występy muzyków zamiast na mózgojebne kazanie. Ech, nie, to się nigdy nie zmieni.
"Człowiek ten miał kiedyś wszelkie doczesne wygody i uciechy, bogactwa i prestiż. Jakie to wszystko marne! Jakie nietrwałe! Stracił to wszystko przez swe zbrodnie. Pytacie jakie to były zbrodnie?”
Foolishness.
„Jego zbrodnią był brak wiary! Dostał tak wiele od Boga, lecz odwrócił się do Niego plecami! Nie przestrzegał przykazań! Więcej, kpił z wiary i Kościoła Świętego! A przecież napisane jest: „To co Imperialne, oddajcie Imperatorowi, a to co Boskie oddajcie Theusowi”. I słusznie pokarał go Pan. Odebrał mu jego bogactwa, upokorzył, wreszcie rzucił go w zimną otchłań oceanu. Lecz nie odebrał mu życia! Nie, albowiem Theus jest miłosierny. Dał mu szansę. Ręka Jego sprowadziła grzesznika na naszą świętą ziemię. Do Castille.”
...
„Lecz zatwardziały był z niego grzesznik. Miast uczynić pokutę, miast pielgrzymować do świętych miejsc, on postanowił zemścić się na Świętym Kościele i utopić go we krwi wiernych. Podły łotr! Żałosny, zatwardziały, nieczuły, nieludzki potwór!. Słusznie dusza jego teraz doświadcza piekielnych mąk, które trwać będą po wsze czasy. A krzyk jego – nadstawcie dokładnie uszu.. – dobywa się nawet teraz z otchłani. I woła: „Nie postępuj tak jak ja! Nie odwracaj się od Theusa, proś o przebaczenie, póki jeszcze możesz! Ja już nie mogę!”. Tak, wszyscy musimy prosić o wybaczenia, a będzie nam ono dane.”
Przecież krzyczę, nie słyszysz? Krzyczę, tylko mam usta zamknięte.
„Słusznie posępne macie twarze, słusznie wasze dziatki łkają. Powiem wam teraz, gdyż należy pamiętać o tym dla przestrogi, jak skończył ten padalec. Przybył on do naszego miasta Watycynu. Znalazł schronienie wśród heretyków, co pod płaszczem róży i krzyża działają... Uciszcie się! Dajcie mi dokończyć! Zaczął zadawać się z dwoma typami spod ciemnej gwiazdy, co tak jak on widzieliby najchętniej Castille w ogniu. Nocami wychodził na ulice i napadał na bezbronnych inkwizytorów... Podrzynał im gardła! Knuł i spiskował z obcym księciem! Dybał na życie każdego, komu miłe było dobre słowo i dobry uczynek!”
Obcy książe. Czarny książe. Jakże mógłbym zapomnieć. Klara, Luiza, Bona. I ten wesoły rudzielec, jej imienia nie pamiętam. Wino.
„Wreszcie, owego pamiętnego dnia gdy Montaigne podeptało traktaty i przysięgi a nasz Wielki Kardynał poprowadził nas wszystkich ramię w ramię przeciwko zdrajcom i heretykom, on udawał że również walczy z najeźdźcą. W swojej pysze wymachiwał zajadle szablą, zapędził się z naszym wojskiem aż do Katedry. Nie wierzcie w to co mówią, iż Roy Mcdread zginął walcząc z najeźdźcą. Byłem w płonącej świątyni nim cała się zawaliła. Widziałem jak podszedł do klęczącego przed ołtarzem Kardynała, jak złapał go za gardło i srebrnym ostrzem brzytwy przejechał po jego tętnicy... Zaczekajcie! Zostawcie mnie! Przysięgam, sam to widziałem! Nie, postawcie mnie!! Postawcie!!! AAAAAAAA!!!!....”
Tell me something that’ll ease the pain – I lived my life in vain
I wander through the night searching for the guiding light
Tell me something cause I need to know, teach me how to live
How to understand and how to love and how to give
Anger burns in bitterness and fills me up inside
Without your love, without a hope there’s nowhere I can hide
...........................................................................................................
Pustka. Nie czuję nic. Wszędzie dokoła mnie ciemność. Słyszę jakiś szum... zaczyna padać deszcz. Wszędzie wokół siebie słyszę szum lejącej się wody... Nagle wszystko zagłusza grzmot. Jeden. Potem drugi. I trzeci. Wokół mnie szaleją pioruny, tak jakby cała przyroda zerwała się z uwięzi, zagłuszają moje myśli. Gdzieś w oddali... chyba widzę jakieś światło... Jaśniejące coraz bardziej małe punkciki na czarnym niebie... Jeden z nich spadł! Drugi też! Są jak spadające gwiazdy. Spadają by w dole zaświecić po raz ostatni i zniknąć. Słyszę... słyszę... coś zbliża się do mnie... Nie wiem co to, ale chcę się znaleźć blisko... Bliżej... Cieplej... Coraz głośniej, chcę udać się w tamtą stronę, w stronę tego światła i dźwięku!!! Jest coraz bliżej...
Zdaje mi się, jakby cały Kosmos był przepełniony tą muzyką.....................
Ostatnio zmieniony przez Kamil'o dnia Wto 0:46, 23 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
aaa4
Dołączył: 09 Sie 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Śro 11:03, 09 Sie 2017 Temat postu: |
|
|
-O Boze - powiedzial. - Niedobrze to wyszlo. A potem powoli osunal sie po scianie windy, az usiadl, bezladnie rozkladajac nogi na boki.
-Panie profesorze? - Claire przykucnela i pochylila sie nad nim.
-Serce - wysapal, a potem sie zakrztusil. Rozluznila mu krawat. Chyba nic to nie dalo. - Posluchaj. Moj dom. Regal na ksiazki. Czarna okladka. Idz.
-Panie profesorze, spokojnie, wszystko bedzie dobrze...
-Nie. Nie moge pozwolic, zeby ja dostali. Regal. Czarna... Oczy szeroko mu sie otworzyly, plecy wygiely w luk, uslyszala, ze wyrwalo mu sie jakies straszne rzezenie, a potem...
Potem po prostu umarl. Nie bylo w tym nic dramatycznego, zadnych wielkich mow, muzyki wzbierajacej fala, zeby wiedziala, jak ma sie poczuc. On po prostu... odszedl i chociaz przycisnela drzace palce do jego szyi, wiedziala, ze nic nie wyczuje, bo cos sie stalo. Zrobil sie jak gumowa lalka, nie jak zywy czlowiek.
Drzwi windy sie otworzyly. Claire zlapala oddech, chwycila swoje ksiazki i pusty srebrzysty pojemnik, a potem rzucila sie biegiem przez korytarz o scianach z pustakow az do samego konca, gdzie drzwi ewakuacyjne wypuscily ja na jasne, sloneczne popoludnie.
Stala tam kilka dlugich sekund, trzesac sie, z trudem chwytajac powietrze i placzac, a potem sprobowala pomyslec, dokad ma pojsc. Angela i John mysleli, ze nazywa sie Neuberg, i bardzo dobrze - nieco gorzej dla tej Neuberg, o ile faktycznie istniala - ale koniec koncow dowiedza sie, kim naprawde jest. Musiala dotrzec do domu, zanim to sie stanie.
Regal na ksiazki. Czarna okladka.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|